Działo się w środowych meczach Suzuki 1 Ligi Mężczyzn. W starciu dwóch czołowych drużyn ligi obrona górowała nad atakiem. GKS przed meczem we Wrocławiu rzucał średnio 85 punktów, ale w Kosynierce uzyskał ich o 21 mniej. Wystarczyło to jednak do zwycięstwa z rezerwami Śląska II.
O sukcesie przyjezdnych przesądziła trzecia kwarta, w której od wyniku 39:34 GKS uzyskał 12 punktów z rzędu. Gości do zrywu akcją 3+1 poderwał Maciej Koperski, kolejne osiem punktów uzyskał zaś Patryk Kędel. WKS Śląsk II trzecią odsłonę przegrał 8:21 i musiał odrabiać straty. Po trójkach Michała Mindowicza i Aleksandra Wiśniewskiego zespół Marcina Grygowicza doprowadził do remisu 52:52, ale przez kolejne trzy minuty znów nie zdołał trafić do kosza.
Rywale w tym czasie odzyskali przewagę, którą w końcówce utrzymali dzięki skutecznie egzekwowanym rzutom wolnym. Z double-double spotkanie zakończył Andrzej Krajewski (13 pkt i 14 zbiórek). Gospodarze w całym spotkaniu popełnili 21 strat, a błędu nie ustrzegł się żaden z zawodników, który pojawił się na parkiecie.
Po czterech punktach z rzędu Michała Jodłowskiego Weegree AZS Politechnika Opolska w połowie trzeciej kwarty prowadziła w Radomiu 49:42. Siedmiopunktową przewagę podopieczni Roberta Skibniewskiego utrzymali do początku ostatniej części spotkania, ale później mieli problemy ze skutecznością. Przez blisko pięć minut czwartej kwarty Akademicy nie zdołali uzyskać punktu. HydroTruck też wielu punktów w tym czasie nie rzucił, ale zdołał zbliżyć się na odległość jednego trafienia z gry.
W ostatniej odsłonie ciężar gry w ataku wziął na swoje barki Kaheem Ransom, który miał problemy ze skutecznością, ale w ważnym momencie trafił trójkę dającą HydroTruck prowadzenie 63:62. Miał też kilka podań otwierających kolegom drogę do kosza.
Przy wyniku 65:66 dużą aktywnością wykazał się Maksymilian Formella. 20-latek, który w poprzednim sezonie zdobywał doświadczenie w seniorskiej koszykówce w Rawlplug Sokole Łańcut, już w trakcie obecnym rozgrywek dołączył do drużyny z Radomia. W końcówce najpierw akcją 2+1 wyprowadził swój zespół na prowadzenie, a następnie po serii zbiórek pod oboma koszami, wykorzystał oba rzuty wolne. Radomianie uzyskali wówczas przewagę 70:66, którą utrzymali już do końcowej syreny.
Z double-double spotkanie zakończył Damian Jeszke (11 pkt i 11 zbiórek). Najlepszym punktującym spotkania Kaheem Ransom - 17 punktów.
Koszykarze Decka Pelplin rozpoczęli sezon od bilansu 2-1, ale ostatnie cztery mecze zespół Przemysława Łuszczewskiego przegrał. Drugi raz po wyrównanej końcówce, choć początek trzeciej kwarty tego nie zapowiadał. Gospodarze zawody rozpoczęli od wyniku 7:14, ale w kolejnych minutach zdominowali wydarzenia na boisku. Byli skuteczni, umiejętnie odcinali od podań ofensywnych graczy rywali. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w wyniku. W trzeciej kwarcie Decka prowadziła z MKKS Żak 58:38 i z każdą kolejną minutą prezentowała się słabiej. Spora w tym zasługa weterana Jakuba Dłoniaka, który celnymi trójkami zmniejszał rozmiary straty drużyny z Koszalina.
Gdy w zdobywanie punktów włączyli sie Arnold Sanders II i Mateusz Kaszowski Żak na trzy minut przed końcem doprowadził do remisu, a kilka chwil później wyszedł na prowadzenie.
Kluczową dla losów akcję spotkania wykonał były gracz Decki Mateusz Kaszowski, na skuteczne wejście pod kosz Karola Obarka, odpowiadając celną trójką. MKKS Żak prowadził wówczas 85:84 i po wybronionej akcji i celnym rzucie wolnym Jakuba Dłoniaka mógł świętować czwartą wygraną w sezonie. Jakub Dłoniak zakończył zawody z dorobkiem 24 punktów, w tym 6 na 7 za trzy! Blisko double-double był Mateusz Kaszowski - 11 pkt i 9 asyst. 19 pkt i 7 asyst Damiana Ciesielskiego z Decka Pelplin. W składzie gospodarzy zabrakło Romana Janika.
Na uwagę zasługuje wyraźna wygrana Sensation Kotwicy z PGE Turowem. Gospodarze do przerwy stracili tylko 18 punktów, dzięki czemu po zmianie stron z drużym spokojem mogli kontrolować przebieg wydarzeń na boisku. Po 16 punktów dla miejscowych rzucili Maciej Kucharek, Mikołaj Kurpisz oraz Łukasz Klawa.
Jednostronny przebieg miały też derby Mazowsza, w których Dziki pokonały KKS Polonię. Trzecią kwartę gospodarze wygrali 27:5. Dziki mecz rozpoczęły od wyniku 4:10, ale na początku czwartej kwarty prowadziły różnicą 31 punktów. Double-double Mateusza Bartosza (18 pkt i 11 zbiórek).